niedziela, 19 października 2014

Rozdział III

No i mamy kolejny rozdział. A tak w ogóle, to po pisaniu piątego utknęłam, i nie wiem, co z tym faktem zrobić... ; o

Rozdział ciut krótszy od pozostałych, ale nie chciałam Go wzbogacać o kolejne wydarzenia, bo po prostu wolałabym by były w rozdziale następnym :P

******


-No dalej, Ali! Nie wierzę, że nic ciekawego się tam nie wydarzyło. W końcu to miasto jest miastem sław! - krzyczała na mnie Flora, opierając się o drzwi do mojego pokoju, podczas gdy ja beznamiętnie przeglądałam swoją szafę. Cholera, za krótkie, za długa, zbyt ekstrawagancka, nie wchodzę w to, a co to kurwa w ogóle jest, o ja pierdolę to ja je jeszcze mam?!, zbyt obcisłe...
-Flora, nie mam w czym przyjść na Twoją domówkę. Jak tak dalej pójdzie, zrobię większą furorę niż jubilatka, gdyż przyjdę nago. Wybaczysz mi?- spojrzałam na Nią, mówiąc mega poważnym tonem. Parsknęła śmiechem, zamachując głową tak, że wszystkie te Jej piękne, bujne loki rozlazły się w każdą stronę świata. Boże, jaka Ona jest śliczna. Ombre stanowczo podkreśla tylko jej zielone, głębokie, duże oczy i te delikatne rysy twarzy. Śliczne kości policzkowe, i piękne, seksowne, usta. Och, no i figura. Drobna, ale tam gdzie powinna, to krągłości ma tyle, że łał.
-Pożyczę Ci coś, tylko zacznij wreszcie gadać. Wróciłaś trzy dni temu, i nadal nie chcesz mi opowiedzieć kompletnie nic! Myślałam, że nie chciałaś na fejsie, ale na żywo też milczysz!- Rany, jak Ona truje dupę. Cokolwiek nie powiem, zacznie wypytywać o więcej, i więcej,i będzie mnie tak męczyć, aż wyłapie że kłamię, i będzie mnie torturować póki nie wyjawię Jej prawdy. Już jutro były Jej urodziny, a ja umierałam z ciekawości, co też chłopaki wymyślili. Rozejrzałam się po moim wielkim łóżku, całym zawalonym ciuchami. No świetnie... Pośrodku jasnego, sporego pokoju, zrobionego całego w beżach, ta wielka kupa różnokolorowych ubrań na łóżku średnio się prezentowała. Choć z drugiej strony, pasowała trochę do sterty jakiś gazet i dokumentów rozwalonych na niskim stoliku, stojącym tuż pod wiszącą plazmą. Uhh... Matka mnie za ten burdel powiesi.
-...widziałaś Ich?! - usłyszałam sam koniec wypowiedzi. Rany, Alicja, skup się na Niej, bo za moment sięgnie po coś ciężkiego i dostaniesz tym w łeb.
-Kogo ich?- spytałam, kompletnie wybita.
-No, Tokio Hotel! Przecież tam mieszkają! Nie wpadłaś gdzieś na Nich?- patrzyła na mnie z blaskiem nadziei w oczach. Osz kurwa. Odwróciłam się do Niej tyłem, udając, że szukam nadal czegoś w mojej gigantycznej szafie. No jak to jest, że szafa mi się w sumie nie domyka, a nie mam się w co ubrać?!
-Flora, powtarzam po raz kolejny: miałam ciekawsze zajęcia niż przeszukiwanie całego Los Angeles w celu odnalezienia Twojego jakże fantastycznego boysbandu.- i uśmiechnęłam się sama do siebie. Zabrzmiało dość wiarygodnie, chyba. Boże, Flora na prawdę miała umiejętność skanowania mnie, i od razu wiedziała, kiedy kłamię. Jednak tym razem, o dziwo, odpuściła. A ja szybko wykorzystując sytuację zmieniłam temat.
-Więc może idźmy do Ciebie, i poszukajmy czegoś dla mnie, póki nie mówię, że nie przyjdę wcale- wypaliłam, sięgając po moją wielką, czarną torbę. Założyłam moje ukochanie, białe Conversy i wyruszyłyśmy do mojej przyjaciółki.


No i po 2 godzinach z hakiem, postanowiłam. Nie będę zakładać żadnych sukienek, za którymi niespecjalnie przepadałam. Po mimo wielce obrażonej Flory, która nie chciała być sama odwalona jak szczur na otwarcie kanału, ja postanowiłam, że przyjdę w rurkach, bokserce i trampkach. W sumie, nie wiem o co Jej chodziło. Przecież cokolwiek nie zakładała, była tak śliczna i drobna, że wyglądała bosko. Zawsze tłumaczyła mi, że mamy ten sam rozmiar, i że to ja mam ładniejszą buzię, ale nigdy nie chciałam w to wierzyć.
-Bądź u mnie jutro koło 19, błagam! Nie poradzę sobie z rozstawieniem wszystkiego!- wyjęczała, jedząc spaghetti w biegu. Boże, nie dość, że gotuję u siebie, to jeszcze u Niej. I choć to jedno z moich ulubionych zajęć, zwłaszcza kuchnia włoska, dzisiaj na prawdę byłam już na tyle zmęczona, że nawet to nie sprawiało mi większej satysfakcji...

Obudziłam się. No właśnie, cholera, sama z siebie. Coś jest nie tak... Gdzie jest ten telefon... Zaczęłam szukać pod poduszką. Mam! Kurwa mać! 12:30! Wiedziałam, że to zbyt piękne, że obudziłam się sama z siebie. Czemu ja się tak późno ostatnio kładę?! Przed imprezą Flory miałam jeszcze zawieźć papiery do szkoły, wpaść do Olki na kawę, i pomóc Klaudii w wyborze prezentu, i ten obiad u babci... Nosz kurwa, 5 nieodebranych. 3 od Klaudii i dwa od Oli. Wskoczyłam pod prysznic. Zimna woda leciała strumieniami, rozbudzając każdą część mojego ciała, podczas gdy mózg leciał już na pełnych obrotach. Na szybko ubrałam te cholerne jeansowe rurki, białą bokserkę, założyłam branzoletkę od Flory na prawy nadgarstek i wykręciłam do Oli. No trudno, papiery dowiozę pojutrze, bo jutro pewnie zwlokę się z łóżka po 18 gdy będzie już zamknięte, jak po naszej ostatniej imprezie. A niech to... na samo wspomnienie mi niedobrze.
-Ola? Będę za 15 minut!- wykrzyczałam, biorąc torbę i wsuwając nogi w trampki. Fuck. 13:10. Dobra, Ola i szybka kawa, na 14 do babci, z Klaudią umówię się na 17 i do Flory na 19. Tak, życiowy plan. I muszę dać radę. To będzie na prawdę dłuuuuugi dzień... Ziewnęłam, wykrzyczałam mamie `Wychodzę!` i nim zdążyła coś wyjęczeć w odpowiedzi, zamknęłam drzwi od drugiej strony. Nienawidziła, gdy to robiłam...

-Flora, spokojnie, wszyscy są zachwyceni- rzekłam, będąc już po pierwszym drinku. Wyglądała cudownie w tej swojej różowej, obcisłej sukience bez ramiączek. Była gwiazdą, było jedzenie, był alkohol, wszysycy się dogadywali... co miało być nie tak?
-Wiem, wiem. Ale wciąż nie ma Matiego, i Przemka, i Klaudii!! No i po za tym, to jeżeli nadal Tomek będzie tak podrywał Paulę, to skończą za kilka godzin w łóżku, a ja będę miała wyrzuty sumienia- wysyczała, patrząc na już dobrze zrobioną, i oczarowaną naszym kolegą Blondynkę przymrużonymi oczami. Hę? Czemu wyrzuty sumienia?
-Yyyy... że co?- spyatałm, z niezbyt rozgarniętym grymasem na twarzy.
-Pauli facet to mój bliski znajomy, tylko że przez pracę rzadko się widujemy. No i z tego samego powodu Go tu też nie ma.- powiedziała, przewracając oczami gdy zobaczyła, jak Paula ciągnie Tomka za ekspres od bluzy na balkon na szluga.
-Klaudia na pewno będzie, tylko że koło 21. Mówiłam CI już o tym! Mati przyjdzie, bo Cię wielbi, a Przemek jest pieprzonym dupkiem, więc niech lepiej nie przychodzi wcale.- rzuciłam, przypominając sobie, że nie tylko o tę cycatą dziewczynę Jej kumpla chodziło. Boże, jak my się mieścimy w już 15 osób w pokoju Jej mamy to ja nie wiem. Fakt- jest dość spory, ale nas też nie jest mało. No i że jeszcze nie rozleźliśmy się po innych pomieszczeniach to akurat kompletny szok.
-No, a tak w ogóle, to co z moim prezentem od Ciebie?- spytała, patrząc na mnie z uśmiechem. Fuck. Jeśli Bill zapomniał, to przysięgam, że pojadę do LA, wpadnę do Nich niepytając mojego ulubieńca-ochroniarza o zgodę, wykrzykując `KAULITZ, PRZYJECHAŁAM CI PRZYJEBAĆ W ŁEB!!!`. Całkiem ciekawa perspektywa na kolejny mój wyjazd.
-Na pewno niedługo przyjdzie, a wtedy na prawdę się zdziwisz- powiedziałam, wytykając Jej język.
I tak to leciało, drinki, wino, fajki na balkonie, w między czasie nawet zaczęły się tańce, durne zdjęcia, sweet focie, selfie, i hashtagi pojawiające się już na fejsie, a prezentu jak nie było, tak nie ma. Nastała 22. No kurwa jego mać. Pierdolony Bill. Zabiję Go, przysięgam, przy najbliższej okazji. Która pewnie nie nadejdzie zbyt szybko, ale i tak to nie zmienia faktu, że Go zamorduję.
Już lekko wcięta wyszłam na balkon zapalić. Stanęłam, opierając się łokciami o barierkę, i, odpalając papierosa,  usłyszałam jak ktoś wręcz z impetem wypada na balkon.
-Aliiii! Przyszedł Mati. I pyta, gdzie jesteś... - wyjęczała z maślanymi oczami Flora. No nie. Przecież co za różnica, skoro ja niekoniecznie mam ochotę z Nim rozmawiać, zwłaszcza na imprezie urodzinowej mojej przyjaciółki?
-Flora, Skarbie, powiedz Mu, że jak tylko usłyszałam że chce ze mną porozmawiać, od razu zdecydowałam się na wycieczkę na Syberię.- wyjęczałam TYM swoim tonem. Boże, jak ja dziwnie mówię po alkoholu. Hah.
-Okej, czyli u mnie na imprezie ma zakaz poruszania tematu Waszego czegoś na kształt związku?- zaśmiała się, wytknęła mi język, i wyszła. Jakież to złośliwe stworzenie, boże, czemuś mnie Nią pokarał?!
Jakoś koło godziny chwilę przed 23 byłam już naprawdę zdemotywowana. Nie miałam nawet prezentu alternatywnego, bo nie przewidziałam wpadki ze strony chłopaków... Skleroza w tak młodym wieku to raczej rzadkość, więc to czysty objaw ignorancji. I nagle, gdy nuciłam sobie Dona i Cleo- Brać, patrząc, jak wszyscy tańczą, i zerkając kątem oka na to że Paula zaraz wejdzie Tomkowi do ust caluteńka, usłyszałam dzwonek. No kurwa. Przecież wszyscy już są, to musi być jakiś prywatny kurier z moim prezentem! Och tak!
-Ali, mogłabyś otworzyć?- spytała Flora z papierosem w ręku na balkonie. Kurwa, przecież Flora nie pali! Albo jest aż tak wściekła na żmijowatą blondynkę pożerającą naszego kumpla, albo się spiła. Spojrzałam przez wizjer. No proszę, postarali się. Tort tak gigantczny z figurkami członków zespołu i świeczkiami `22` że nawet kuriera nie widać. Otworzyłam drzwi i wydukałam `proszę wejść'. No i tak jak WESZLI, tak ja zbladłam.
-Flooooraaaa...- wykrzyczałam stojąc dalej w przedpokoju.
-No co jest? Miałaś przecież otworzyć!- wykrzyknęła, wchodząc z balkonu do domu. A ja, blada, z nogami jak z waty, stałam i zdołałam tylko powiedzieć `wszystkiego najlepszego`, gdy Ona przyszła, zrobiła się biała jak ściana przedpokoju, oczy miała większe od 5 złotówek, a z nich poleciały łzy. O żesz kurwa...
-Cześć Ali! Flora, wszystkiego najlepszego!- wykrzyczał Tom trzymający tort, stojący obok Georga i Gustava, których nadal nie rozróżniam, a  Bill będąc na samym tyle dodał z tym swoim uśmieszkiem -Obiecałem Ci Ali, że prezent będzie wyjątkowy, i jest!- i w tym momencie zauważyłam, że Flora kompletnie zapomniała, jak oddychać...



******

Liza Torress - Dokładnie, faceci... %-) im zbyt wiele tak naprawdę do szczęścia nie trzeba ; )

tviggy Kaulitz - spokojnie, Bill jak się jeszcze okaże i tak ma wystarczająco namieszane w życiu... niestety . : )

Ka. - no właśnie. Ali nie jest fanką, więc nie do końca wiedziała, co robi. I aktualnie po tym rozdziale raczej nie sądzę, by Flora miała Jej zazdrościć :D

Convulette - własnie, mówiłam, Bill wcale nie jest póki co taki zły :P

Dee - bylaś blisko. że też nie wpadłam na ten pomysł z Tomem w paczce wysłanym pocztą sama, przed napisaniem tego rozdziału... :D i tak, Ali raczej najpierw robi, potem myśli, i cały czas Jej pada na mózg :P