czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział VIII - wielki powrót ; )


Dawno nie pisałam. Tak dawno, że nie wiem czy się w tym odnajdę, mimo tego, iż wiem jak to dalej poprowadzić. Ale to tylko teoretycznie. A praktycznie, jak to wyjdzie? Zobaczymy. Obym tym razem doprowadziła to do końca tak, jak chcę. :)



************



-Czy to ma być jakiś żart?- spytała, z nadzieją w głosie, gdy w telewizji usłyszała informację, że zespół Tokio Hotel planuje w trakcie trasy koncertowej dwie imprezy w Polsce. Nie, to raczej nie był przypadek. Otworzyła swoje ciemne oczy jeszcze szerzej, niż zazwyczaj. Minęło pół roku, a ani Ona, ani Flora nie utrzymywały z Nimi kontaktu. Nie, nie dlatego, że Oni byli zajęci, nie chcieli, czy nie mogli po tym, jaka była afera w ramach ich wizyty nad morzem. Dziewczyny zwyczajnie uznały, że to nie na ich nerwy utrzymywać taką znajomość. Wiecie, fanki, cały skład pracujący na Ich sławę, studia i praca dziewczyn... Nie, przywiązywanie się nie miało sensu. Postanowiły, że tak będzie lepiej. Flora miała to potraktować jako najlepszą i najważniejszą przygodę swojego życia, a Ali... hm... jak to Ali- zwyczajne szaleństwo dnia codziennego.
Sięgnęła po telefon, leżący na łóżku, i podeszła z powrotem do toaletki. Ściszyła stojący obok telewizor, wystukując numer swojej przyjaciółki. `No odbierz...` powtarzała w myślach,
-Flora? Nie zgadniesz. Włącz Eskę Tv, teraz. Po prostu nie uwierzysz.- rzuciła telefon na półkę z kosmetykami włączając uprzednio na głośno mówiący, i wróciła do robienia makijażu. Poprawiła rzęsy tuszem, i sięgając po błyszczyk, dodała
-Halo, żyjesz tam?
-No żyję, żyję...- dało się usłyszeć w głośniku głębokie westchnięcie. Och, nie... Jeśli Flora wzdycha, to nie wróży to niczego dobrego.
-Przestań, nawet o tym nie myśl. Obiecałyśmy coś sobie, pamiętasz?- rzuciła ostrzej niż zwykle. Zwyczajnie nie chciała, by Jej przyjaciółka cierpiała. Znowu.
-Ali, ja... ja muszę...
-Musisz, to się wysrać. Nigdzie nie...
-Ja muszę Ci coś powiedzieć!- wykrzyczała Flora, przerywając jej. Ali Usiadła na kanapie z telefonem, i zaczesując włosy do tyłu ręką jak to miała w nerwach, rzuciła tylko oczekujące `no słucham`.
-Mamy bilety na koncert. Z wejściem na After Party dla VIP-ów. Zaproszenie przyszło dwa dni temu, ale nie bardzo wiedziałam, jak Ci o tym powiedzieć...
-Wow. Chyba nie masz zamiaru tam iść, prawda? (...)  Prawda?
Ale w słuchawce dało się usłyszeć tylko telewizję lecącą w tle. Och nie.
-Flora, po tym co wydarzyło się nad morzem, miałaś nad tym więcej nie myśleć...Widziałaś jak to wygląda, i powinnaś po tym wiedzieć, że to po prostu nie Twój świat... I chociaż tak naprawdę nic złego się nie stało, nie sądzę, by wracanie do tego było dobrym pomysłem.
-Wiem. Ale to tylko jedna impreza, jedno spotkanie. Po prostu ze znajomymi... Czy to naprawdę coś złego?- wyjęczała, czekając zdecydowanie na odpowiedź negatywną ze strony Ali. Jednak Ona milczała. Zwyczajnie zastanawiała się, czy po tym, jakie sytuacje miały miejsce Flo a Tomem, całym zespołem, Ich agentami, samą Ali, rodzicami, szefostwem i wieloma innymi współczynnikami to dobry pomysł. W końcu wszyscy zdążyli już zapomnieć o zajściu i miało być ok. Jednak najwyraźniej chłopaki nie chcieli zakończyć znajomości na tym, że One nie dawały znaku życia, i nie odpowiadały na prośby, groźby i inne cuda na kiju.
-I co? Pewnie zaproszenia są na Atlas Arenę?- znużonym głosem próbowała udać jakikolwiek entuzjazm. Przywiązywała się do ludzi zbyt szybko, więc dla Niej też nie wróżyło to raczej niczego dobrego. Zwłaszcza po tym, jak zakończyła się ostatnia rozmowa Jej i Billa...
-Tak, na 16 grudnia. Obiecuję Ci, że nie narobię sobie nadziei na niewiadomo co, to tylko zwykli znajomi, serio Ich tak traktuję. Mimo, że jestem Ich wielką fanką!- piszczała już z radości Flora.
-O w dupę!- krzyknęła Ali, patrząc, jak Jej pies właśnie obsikuje jej piękną toaletkę.
-Wolałabym nie, ale dzięki za propozycję!- odparła roześmana przyjaciółka w odpowiedzi.
-Nie no, pies mi się właśnie zesikał. Zapomniałam z Nim wyjść, nie łap mnie za słówka!- Ali się nawet udało uśmiechnąć.
-Niech Ci będzie, pojedziemy, co mi tam.- dodała.
-Dziękuję Ci, Ali! Jesteś najlepsza!- wykrzyknęła Flora, rozłączając się z niesamowicie dobrym humorem.
-Taa...- odrzekła Alicja sama do siebie, i wróciła do lustra, poprawić włosy. Jasny brąz i blond pasemka zrobione kilka dni temu prezentowały się stanowczo lepiej niż te ciemne, wypłowiałe już włosy. Wymusiła uśmiech sama do siebie, wiedząc, że nie będzie łatwo udawać, iż to wszystko się nie stało, nie miało miejsca. Założyła swoje białe trampki, szarą bluzę i wzięła smycz z przedpokoju, wychodząc z nieszczęśliwym Truflem.




W pracy w call center dziewczyny średnio mogły się skupić. Dobrze, że chociaż nie zawaliły z tego wszystkiego studiów. W końcu psychologia wcale nie jest takim łatwym kierunkiem, jakby się mogło wydawać. Flora nieustannie od kilku dni nie mogła znaleźć sobie miejsca. Nie pomagały wypady na kawę, do Mc'a, ani nawet wypad do ZOO Safari w Borysewie z Ali, choć tak bardzo obie kochały to miejsce. Tak ogromna ekscytacja musiała jednak zostać w miarę uchowana, bo choć nadal była ich wierną fanką, to Ali niespecjalnie podzielała Jej entuzjazm. Ale gdyby tylko też słuchała ich od samego początku, wiernie wspierała ich w karierze, należała do każdej grupy i każdego forum ich fanów, rozumiałaby. I też by się cieszyła, mimo wszystko. Niszczyło Ją strasznie to, że Ali nie chciała zrozumieć jak wyglądało to wszystko z Ich strony. A przecież nie wszystko było Ich winą... I bardzo bolało Ją to, że była tak strasznie cięta na wokalistę. Przecież Bill chciał dobrze, cel uświęca środki. Zrobił tak naprawdę to, co musiał. I nie było o co w sumie robić takiego wielkiego halo. Zjadało Ją to wszystko od środka, ale wiedziała, że jedynie kto może tu cokolwiek zdziałać, to tylko młodszy Kaulitz. Po prostu więc wolała się poddać, i czekać na rozwój sytuacji. Został tydzień do koncertu, a Ona naprawdę chciała się po prostu dobrze bawić, nic więcej, i nic po za tym. Bez żadnych sentymentów, afer, krzyków i innych ekscesów. Ali uznała, że lepiej będzie puścić w niepamięć wszystko, co zaszło. Przecież na tyle rzadki i sporadyczny kontakt jaki będą wszyscy utrzymywać nie zobowiązuje nikogo do niczego, więc po co w ogóle do tego wszystkiego wracać. Co było to było, i tyle. Teraz już nawet dosyć często uśmiechała się na myśl, że odwalone niczym gwiazdy będą wchodzić na After Party dla VIP-ów.





Wsiadali do eleganckiego, prywatnego samolotu. Wnętrze całe w beżach, przy fotelach stoliczki, dla każdego słuchawki, poduszka, podnóżek.. pełen serwis! Ale przecież Oni byli do tego wszystkiego przyzwyczajeni. Tak jak i do latania. Jednak Tom wyglądał na bardzo zaniepokojonego. Coś Go strasznie gryzło, nie dawało Mu spokoju. I chociaż nie uszło to uwadze Billa, uznał, że woli nie pytać, i nie wywoływać wilka z lasu.
-Nie sądzisz, że powinieneś Jej sporo wyjaśnić, jeśli na serio chcesz utrzymać tę znajomość?- spytał starszy Kaulitz, rozsiadając się w samolotowym fotelu. Wiedział, że zaczynając ten temat stąpa po cienkim lodzie, ale był do tego zmuszony. Nie chciał znowu tracić brata, ani przy okazji kogoś tak wyjątkowego jak Flora przez Jego głupotę. O dziwo, zależało Mu na Niej. Może nie jakoś tam bardzo, ale zdążył Ją polubić na tyle, że bolał Go brak kontaktu ze strony dziewczyn. Zastanawiał się tylko, czy skorzystają z zaproszenia które dostały.
-Na przykład co miałbym Jej według Ciebie wyjaśniać?- zapytał z nieudawanym zainteresowaniem Bill. Przeczesał ręką swoje blond włosy zaczesane na żel do tyłu, jakby z nerwów. Nie lubił kiedy brat zaczynał poważne rozmowy, bo zazwyczaj źle się dla Nich kończyły.
-A no na przykład dlaczego tak zareagowałeś? Czemu zareagowali tak nasi agenci? Dlaczego była ta cała awantura, i czemu na koniec musiałeś powiedzieć tyle słów, których z pewnością nie chciała usłyszeć, nawet będąc tylko Twoją znajomą?- zniecierpliwiony Tom wymieniał, jednak odpowiedzi wciąż brak. Jego brat po prostu usiadł, i odwrócił wzrok w kierunku okna.
-Bill, do cholery jasnej, mówię do Ciebie !!! - wykrzyknął wstając, wkurwiony nie na żarty. Młodszy Kaulitz z obojętnością odwrócił się, spojrzał na Niego i odrzekł
-A dlaczego w zasadzie to wszystko miało miejsce, jak sądzisz?- spytał, jakby naprawdę nie miał pojęcia, skąd to wszystko.
-Przez Ciebie! Przez Alex! Przez te całe chore zajścia!- Tom wciąż krzyczał, wymachując rękoma przed bratem.
-Jesteś skrzywiony! I Ona powinna o tym wiedzieć, bo chwilami trzeba po prostu znać Cię naprawdę dobrze, żeby nie przesadzić i i nie palnąć czy nie zrobić czegoś, przez co Ty...
-Przez co ja co?! No kurwa przez co ja co ?! Dokończ ! - Blondyn wstał do Toma krzycząc, i podszedł do Niego na tyle blisko, że praktycznie się stykali nosami.
-Dokończ kurwa!- krzyczał dalej, a Tom zmieszany starał się odsunąć. Ale po chwili przemyślenia doszedł do wniosku, że lepiej, żeby wybuchnął tutaj, niż chodził jak tykająca bomba zegarowa.
-Właśnie kurwa to! Powinieneś Jej powiedzieć o wybuchach agresji, o ćpaniu, o Alex, o tym jak zginęła, o wszystkim!- wysyczał przez zęby, wściekle patrząc prosto w oczy bratu.
Bill zamachnął się, i z całej siły uderzył Toma w twarz tak, że ten poleciał z powrotem na siedzenie. Zaczął nerwowo chodzić, kręcić się.
-Czy Ty uważasz, że ja nad sobą nie panuję? Czy Ty sądzisz, że do tego wszystkiego wrócę? Czy kurwa o co Ci do chuja chodzi! Między mną a Ali nawet nic nie ma, więc nie mam obowiązku tłumaczenia Jej się z czegokolwiek! A już tym bardziej z Alex, jasne?!- wykrzykiwał nerwowo, wciąż chodząc w kółko i machając rękoma. W głowie miał mętlik, nie miał pojęcia, nie wiedział jak, dlaczego... Czemu to wszystko kurwa tak łatwo wraca?! Najchętniej przyjebałby sobie teraz w nos, przynajmniej by znowu o tym wszystkim nie myślał. Zobaczył, że Georg i Gustav w końcu wsiadają na pokład. Usiadł obok Toma, złapał Go za rękę w łokciu, i wyszeptał tylko ze łzami w oczach
-Ona nie żyje przeze mnie, rozumiesz? To ja jestem winny Jej śmierci. Ja Ją zabiłem, i płacę za to każdego dnia swojego pierdolonego życia. Ale chyba każdy do chuja zasługuje na jakieś pierdolone koło ratunkowe, kolejną szansę, Anioła Stróża, czy cokolwiek w ten deseń...
Po czym przesiadł się na miejsca obok, i ze sztucznym uśmiechem, na przywitanie podał rękę chłopakom.